Usługi przewodnickie

Jestem certyfikowanym przewodnikiem po Poznaniu, na Szlaku Piastowskim i po Wielkopolsce. Posiadam licencję pilota wycieczek krajowych i zagranicznych - specjalizuję się szczególnie w turystyce krajowej.
Serdecznie zapraszam do skorzystania z moich usług - poza przewodnictwem i pilotażem przygotowuję również kompleksowe programy wycieczek.
Kontakt: patrycjaowczarzak@gmail.com

wtorek, 5 maja 2020

Daisy z Książa - po prostu "równa babka"

Kiedy zwiedzamy różne miejsca, bardzo często robimy to automatycznie, pobieżnie, rejestrując wnętrza, jednym uchem słuchając kilku faktów historycznych i po pstryknięciu fotek wszystko powoli w naszej pamięci przemija. Ja natomiast zawsze będę zachęcać, aby poznawać miejsca za przyczyną ludzi, którzy tam mieszkali, działali, aktywizowali otoczenie, zmieniali świat... Daisy taka właśnie była - aktywna, odważna, z polotem i świadomie wykorzystująca swoje kobiece atuty dla "lepszego jutra". Jednocześnie skromna i przyjacielska. Tzw. "równa babka". O takich ludziach łatwo się nie zapomina. Im dłużej o nich czytasz, tym bardziej stają się tobie bliscy... Dlatego nie ma Książa bez Daisy i Daisy bez Książa!

Daisy z Książa – kim była?
Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless z domu Cornwallis-West – dla przyjaciół Daisy.

 Księżna - źródło: photoblog.pl

Wywodziła się ze zubożałej, aczkolwiek przedsiębiorczej brytyjskiej arystokracji. Jak na ówczesne kanony piękna, budziła zainteresowanie wszystkich – zwracając na siebie uwagę świetną figurą, bujnymi złocistymi włosami, zalotnym uśmiechem i wieloma innymi przydatnymi talentami dla łowienia męskich spojrzeń. Pięknie śpiewała i tańczyła, co nie było zawsze dobrze widziane (szczególnie poza jej ukochaną Anglią) – łamała konwenanse występując publicznie, wzbudzając sensację i niezadowolenie Męża. Z czasem ta działalność miała być szczodrze doceniona, a organizowane przez nią koncerty charytatywne (np. w Szczawnie Zdroju) nie tylko zapewniły jej wysoką lokatę wśród artystów z jej sfery, ale i spore dochody, które przeznaczała dla potrzebujących.

Pięknie grała i śpiewała - o mały włos, a podjęłaby regularną naukę śpiewu we Florencji i wówczas jej życie mogłoby nigdy nie skrzyżować się z losami Książa... - źródło: www.wikipedia.org.pl

Dzieciństwo
Co ciekawe, jej matka wielokrotnie powtarzała, że Daisy (jako dziecko) była brzydka. Żeby to zmienić, guwernantka i pokojówki stale ciągnęły ją za uszy (żeby stały się większe) i szczypały w nos, żeby stał się orli. Matka – choć kochająca – uwielbiała swoje dzieci na odległość, będąc dla nich raczej siostrą niż matką. Pewnie dlatego wołały na nią „Patsy”, a na ojca „Poppets” (Kruszynka). Te zdrobnienia pokazują, jak członkowie tej rodziny byli sobie bliscy. Z pewnością wzorem towarzyskiej lwicy salonowej była dla Daisy właśnie matka. Uchodziła bowiem nie tylko za najpiękniejszą kobietę w trzech królestwach (do której wzdychał sam król), ale też doskonałą konwersatorkę o głębokim analitycznym umyśle, z błyskotliwym poczuciem humoru i pięknym głosem. Wielu przyjeżdżało do ich domu tylko dla niej. Poppets z kolei – klasyczny ziemianin – po odbyciu swoich rutynowych obowiązków nie spieszył do towarzystwa. Wolał malarstwo (był genialnym kopistą i miłośnikiem sztuki) i muzykę w domowym zaciszu. Oboje zatem dali Daisy w spadku duchowym i zdolność do towarzyskich mediacji i talenty artystyczne, które zjednywały jej nowych przyjaciół.


  Daisy z matką i rodzeństwem, źródło: wikipedia.org.pl

Swoje dzieciństwo Daisy wspomina jako niezwykle szczęśliwe – u boku brata (Georga) i siostry (Konstancji zwanej Shelagh) w romantycznym zamku Ruthin w północnej Walii oraz w posiadłości Newlands w hrabstwie Hampshire. To właśnie z tych miejsc Daisy wyniosła zamiłowanie do ogrodów - pełnych kwiatowych barw, pergoli, wodnych oczek i fontann oraz wrzosowisk – wszystko w aurze delikatnego „zaniedbania i nieporządku”, czyli… doskonałego angielskiego ogrodu. Taki wzorzec Daisy przełożyła później w praktyce w Książu, przeobrażając surowe niemieckie ogrody na angielską modłę. Niestety, dzisiaj niewiele z tego wizerunku przetrwało...
Los sprawił, że za przyczyną brata jej rodzina była spokrewniona z Winstonem Churchilem. Jej brat ożenił się z Jennie Churchill (lat 50), matką Winstona  – będąc wówczas w wieku jej najstarszego syna (26 lat)… Związek budził wiele kontrowersji i choć pozornie udany (przetrwał szczęśliwe 13 lat) rozpadł się za przyczyną pięknej i sławnej aktorki Stelli Patrick Campbell.
Ponieważ rodzina była spokrewniona z dworem królewskim, król Edward VII miał dla nich szczególny stosunek, ceniąc ich poczucie humoru, wzorowe relacje rodzinne i … nutę szaleństwa, która często się w ich domu odzywała. W późniejszych latach ich stosunki sprawiły, że był ojcem chrzestnym dwóch najstarszych synów Daisy.

Doskonała partia
Postać Daisy jest dość powszechnym przykładem „sprzedania się” do zamożnego niemieckiego rodu Hochbergów - z nadzieją na miłość, która przyjdzie po ślubie… Starszy od niej o 11 lat Jan Henryk był w niej całkowicie zakochany i to od pierwszego wejrzenia, choć miłości tej nie starczyło jednak do końca życia…


  Jan Henryk XV - źródło: wikipedia.org.pl

 
Daisy i jej słynna... talia.
Zdjęcie ślubne (w jej suknię jest wpięty kwiat pomarańczy z wiązanki ślubnej),
źródło: dziennikzachodni.pl

Spełniał jej różnorodne zachcianki, a Daisy wypełniała swój czas organizując sobie i całej rzeszy gości, którzy nieustająco spędzali czas w ich domu, rozrywkę na balach, polowaniach i kuligach. Bardzo dużo podróżowała – co było i chlebem powszednim arystokracji tamtych czasów, ale i jej sposobem na niechęć do niemieckiej sztywności i pruskiego drylu, który uosabiał jej mąż. Po prostu uciekała z domu, szukając rozrywki, ekscytacji, estetycznych doznań… Była otwarta na nowe znajomości i szybko weszła na towarzysko – oficjalną arenę polityczną, wykorzystując np. słabość jaką miał do niej cesarz Wilhelm II.

   Daisy i Jan - małżeństwo reżyserowane, źródło: daisyvonpless.wordpress.com

Do końca życia Jan nie skąpił ani Daisy ani jej rodzinie środków do życia i to całkiem wystawnego. Oczarował ją już na starcie zbytkami, którymi będzie otoczona po ślubie. W dniu ślubu właśnie miała na głowie koronę wysadzaną brylantami – prezent od teścia, co miało stanowić zapowiedź jej bajkowego życia w dostatku…
Dzień ich ślubu przypadł na 8 grudnia 1891 r., a odbył się w kościele św. Małgorzaty w Opactwie Westminster. Daisy miała wówczas zaledwie 18 lat.
Jan był dyplomatą – sekretarzem ambasady niemieckiej w Anglii, ale po ślubie zawiesił działalność dyplomatyczną na polecenie niemieckiego ministra spraw zagranicznych. Na starcie zatem Daisy poczuła rozczarowanie, że nie będzie w orbicie aktywnej i bieżącej polityki. Los miał wobec niej jednak inne plany…

Majątek Hochbergów za czasów Daisy szacowano na 64 mln marek w dobrach na Dolnym Śląsku i warte 95 mln marek posiadłości na Górnym Śląsku. Na majątek składały się imponujące posiadłości: Książ, Pszczyna, Szczawno Zdrój, rezydencje we Wrocławiu, Berlinie, Monachium i Londynie oraz wiele innych, bo ówczesna arystokracja rzadko stawała w hotelach. W dobrym tonie było mieć własne apartamenty w odwiedzanych miejscach. Poza tym ziemia, kopalnie, fabryki, elektrownie, kamieniołomy i browary. Perłą dóbr, jak zwykł mówić książę Jan Henryk XI, był browar książęcy w Tychach. Tyskim raczono się na otwarciu wieży Eiffla i europejskich dworach. Zyski z browaru stanowiły aż 15 proc. dochodów Hochbergów.

Najcenniejszym darem dla żony w wydaniu Jana okazała się… palmiarnia ulokowana w nieodległym Lubiechowie. Oranżerie otaczające palmiarnię wyłożono wulkanicznym tufem z Etny, sprowadzonym specjalnie dla Hochbergów (w siedmiu wagonach kolejowych!). Budowa trwała ponad 10 lat. Na powierzchni 1900 metrów kwadratowych, oprócz palmiarni, wzniesiono również cieplarnie, ogrody utrzymane w stylu japońskim, rosarium, ogród owocowo-warzywny i obszar pod uprawę krzewów. Centralną częścią obiektu był 15-metrowy przeszklony budynek, w którym zasadzono palmy daktylowe. Całość została otoczona jednokondygnacyjnymi oranżeriami.

Widok na główny pawilon palmiarni i otaczające ogrody, źródło: wikipedia.org.pl

Wszystko kosztowało - bagatela - 7 mln marek! - źródło: korionthetrail.plInnym wyjątkowym darem był słynny sznur pereł (o długości szacowanej na 6 lub 7 metrów) zakupiony u paryskiego jubilera.  Jak każda dama lubiła biżuterię, której posiadała w momencie kulminacyjnym ok. 150 sztuk. Biżuteria ta miała wartość 32 tys. funtów.

  Osławione perły... - źródło jbc.jelenia-gora.pl

Legenda mówi, że perły powstawały na oczach Daisy. Wyławiali je przez kilka dni poławiacze nurkujący w Zatoce Adeńskiej na polecenie Jana Henryka XV, który uparł się, że pozostaną w porcie tak długo, dopóki z pereł nie powstanie długi naszyjnik. Daisy szybko się jednak znudziła, więc nurków ponaglano. Jeden z nich dostał w końcu krwotoku z wyczerpania, ale zanim zmarł, przeklął perły. I od tej pory ich właścicielce miała towarzyszyć klątwa... Dzisiaj wiadomo, że to historia, która powstała długo po śmierci Daisy i nie ma w sobie krzty prawdy! 

Daisy nie była na szczęście "skończoną egoistką", lecz kobietą postępową, która chciała wprowadzić ten postęp „pod strzechy” – również pod kosztowną strzechę Książa – zamku, w którym spędziła większość swojego małżeńskiego pożycia. Miała też niesłychaną odwagę, aby sprzeciwiać się konwenansom, sztywnym regułom dworu i nie bała się mówić wprost co myśli o układach politycznych – zwłaszcza w okresie nastania I wojny światowej. U jednych zyskała szacunek (adorował ją sam cesarz Wilhelm II – tak, że wielu węszyło w tej adoracji regularny romans), inni – jak mąż – dostawali palpitacji, tłumacząc jej nietypowe, wyskokowe zachowania publiczne. Nawet jeśli były to mniejsze „przewinienia” – np. gdy wyszła na ulicę w Berlinie ubrana w szarą sukienkę zamiast czarnej – i tak budziła zgorszenie, a w najlepszym razie niewskazane zainteresowanie. Podobnie niezrozumiały był dla niej zakaz przebywania w pokoju sam na sam z mężczyzną – gościem domu – na towarzyskiej rozmowie. Musiała się ostro tłumaczyć, kiedy „przyłapano” ją z mężczyzną podczas siedzenia na jednej kanapie!!! „Przecież mógł siedzieć na krześle!” – perswadowano jej. Te ekscesy budziły zawsze lęk najbliższych o jej reputację jak i opinię całej Rodziny. A Hochbergowie nie należeli do rodzin, które lubią się wychylać pod jakimkolwiek pozorem. Ich historia pokazuje, że doszli do majątku idealnie dopasowując się do wymagań aktualnie rządzącego dworu i całkowicie podporządkowując się wszelkim odgórnym wytycznym, z konwenansami na czele.

Inne zakazy? Jeżdżenie otwartym powozem, szczególnie samodzielne. Przeszkadzało jej też to, że nigdy nie mogła być sama (nawet w nocy towarzyszyły jej dwie pokojówki). W czasie konnej przejażdżki musiało jej towarzyszyć co najmniej pięć osób, a do stołu podawało (jednocześnie!) trzydziestu lokajów.
Jej średni syn Aleksander, po latach wspomina w liście historię, gdy miał 17 lat i dostał motocykl. Zaproponował mamie przejażdżkę po okolicy, na którą wybrali się po deszczu. Jeździli bardzo szybko, więc wpadli w poślizg i wylądowali w kałuży. Do zamku wrócili na piechotę, umazani błotem i w świetnych nastrojach. W zamkowych podcieniach czekał już na nich książę Jan Henryk XV, od którego Daisy "na dzień dobry" usłyszała, że jej zachowanie uwłacza godności niemieckiej księżnej. 

Niezwykle ważnym w życiu młodej księżnej człowiekiem był jej teść – Jan Henryk XI, znany bardziej jako „Vater”. Choć jako głowa rodu oczekiwał, że synowa będzie prawdziwą, niemiecką panią, miał dla niej wiele serca i doskonale rozumiał, że irytowały ją surowe pruskie zasady.

Pierwsze lata małżeństwa Daisy i Jan spędzili na Zamku w Pszczynie, która nigdy nie zapadła ani w serce, ani w pamięć Daisy. Wszystko było tutaj zbyt paradne, luksusowe, liczba służby kuriozalna. Dopiero na życzenie Daisy zorganizowano tam pierwszą w historii zamku łazienkę! Kiedy teść podarował im Książ, Daisy z ulgą się przeprowadziła, starając się wprowadzać tam swoje rządy, z dużą dozą angielskiej swobody. 

Po śmierci Vatera, książę Jan rozpoczął przebudowę Zamku w Książu, która dała w efekcie blisko 600 pomieszczeń. Zmieniły wówczas swój wygląd i tarasy zamkowe – dzisiaj ulubione miejsce odpoczynku turystów. W Zamku Daisy wprowadzała postępowe rozwiązania - były tutaj uchylne okna, łazienka przy każdym pokoju gościnnym czy... centralny odkurzacz - rzecz niespotykana w tamtejszych czasach.


Książ, lata 30. XX w, źródło: fakty.interia.pl

Rozbudowa zamku – przy negatywnej opinii Daisy – pochłonęła aż 8 mln. marek i przyczyniła się do „początku końca” wielkiej fortuny Hochbergów. Podobnie rzecz miała się z Hotelem Hochbergów w Szczawnie. Rozmach, który zaplanował przy jego budowie książę Jan nie podobał się Daisy. Wolałaby hotel z drewna i kafli  - zdecydowanie bardziej przytulny i o wiele tańszy… Wielokrotnie mówiła, że Jan ma manię budowania, a oszołomiony odziedziczonym majątkiem nie potrafi nim zarządzać myśląc o przyszłości – obawiała się (i słusznie), że zadłużone posiadłości spadną na głowę synów, którzy niczemu nie będąc winnymi, będą mieli problem z ich opłacaniem.
Dzieci
Pierwsze dziecko Daisy – córeczka – żyła zaledwie dwa tygodnie. Na kolejne Hochbergowie czekali aż 7 lat. Księżna urodziła wówczas następcę tytułu – Jana Henryka XVII, a następnie Aleksandra (jej ulubieńca) i Bolka.
Jaką była matką? Na pewno kochającą, jednak w tamtych czasach dzieci arystokracji wychowywały guwernantki. Tak też było w przypadku synów Daisy, choć księżna tak organizowała swój czas, żeby spędzać z nimi chociaż godzinę dziennie. Dzieci miały przyjaciół wśród dzieci służących, lokajów, ogrodników… Z pewnością nie były separowane i nie żyły w przekonaniu swojej wyższości.


 Rodzina w komplecie - źródło: walbrzych.naszemiasto.pl

Działalność społeczna
Święta Bożego Narodzenia były okresem szczególnej aktywności dobroczynnej. Każdego grudnia księżna odwiedzała miejsca, nad którymi rodzina Hochbergów sprawowała patronat – szkoły, przytułki, domy opieki, zarówno ewangelickie, jak i katolickie. Ich uczniowie i pensjonariusze otrzymywali prezenty, którymi najczęściej były pończochy, owoce, słodycze.
Dużo czasu poświęcała koronkarkom i szkołom, w których uczono koronkarstwa, obejmując nad nimi patronat. Panie z towarzystwa, a nawet sama cesarzowa niemiecka, chętnie kupowały śląskie koronki, dzięki czemu wiele młodych, ubogich dziewcząt znajdowało zatrudnienie i niewielkie dochody.
W początkach XX w. w Jeleniej Górze istniała szkoła artystycznego szydełkowania, którą Daisy przejęła i na Szkołę Koronkarstwa Księżnej von Pless. W szkole tej uczono m.in. haftów na płótnie i koronki igłowej. Szkoła księżnej liczyła około 150-170 uczennic. W sierpniu 1911 r. wystawa zorganizowana w Sali Bilardowej Grand Hotelu w Szczawnie Zdroju wzbudziła entuzjazm kuracjuszy, a miejscowa prasa zachwycała się artyzmem i oryginalnością śląskich wzorów. W Jeleniej Górze księżna otworzyła elegancki sklep, w którym oferowano bardzo szeroki asortyment koronek. Sprzedawano je również w wielu sklepach znajdujących się w miejscowościach uzdrowiskowych i letniskowych.
Przez lata walczyła o oczyszczenie przepływającej przez Wałbrzych rzeki Pełcznicy, która – choć pełna odpadów fabrycznych i kloacznych, stanowiła jedyne źródło wody dla mieszkańców. Badania dowiodły, że była ona zatruta i wywoływała śmiertelne epidemie cholery oraz tyfusu. Dawno minęły też czasy, kiedy w jej wodach pływały pstrągi… Kiedy nie pomogły jej interwencje u samego cesarza, zwróciła się z prośbą o ekspertyzę do bakteriologów z Uniwersytetu Wrocławskiego. Kolejną wykonali już specjaliści z Wielkiej Brytanii i pod przewodnictwem dra Greene’a grupa inżynierów zaprojektowała całkowicie wyodrębniony system kanalizacyjny. Zlikwidowano wszystkie przybrzeżne studnie i doprowadzono wodociąg do większości wałbrzyskich dzielnic. Ponadto zatruta rzeka została zakryta i w przestrzeniach zamieszkałych do dziś biegnie pod ziemią. Osobno zaprojektowano uznawaną w tamtych czasach za wielką oczyszczalnię ścieków. Ustalono też koszty tego ogromnego przedsięwzięcia. Daisy z dumą przedstawiła projekt pod nazwą „Raport komisji Greena” pruskiemu rządowi w Berlinie. W 1905 cesarz zawiadomił ją osobiście „że projekt, o który tak dzielnie walczyła będzie zrealizowany w wyniku przyznanych funduszy”.
W czasie II wojny światowej – choć sama złożona chorobą – próbowała działać w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu. Dotarła nawet do komendanta obozu Gross Rosen, którego więźniowie wykuwali tunel pod Książem. Wysyłała im kilka razy skromne paczki – bochenek chleba, słoik domowej marmolady, kostka margaryny, marchew i jabłka. Dla więźniów był to bezcenny dar.

Rodzinne skandale
Nawet w tak sielankowej scenerii nie brakowało oczywiście osobistych preferencji, sympatii i … sporej domieszki skandalu!
Hansel (Jan Henryk) okazał się kopią ojca i od początku żył w przekonaniu, że jest namaszczony na jego następcę. Po śmierci ojca jednak musiał podważyć jego testament – w którym główna siedziba Hochbergów w Pszyczynie przypadła nie jemu, ale średniemu Aleksandrowi. Spowodowało to ostry i nieodwracalny konflikt pomiędzy braćmi, ponieważ Aleksander ani myślał ustąpić.
Z ukochanym Lexelem (Aleksanderem), z którym łączył Daisy brytyjski charakter i miłość do Londynu, księżniczka wiązała ambitne plany… (znamienny jest fakt, że chłopiec przyszedł na świat właśnie w Londynie). Pomogła zaaranżować małżeństwo z przepiękną, rumuńską księżniczką, a narzeczeni zgodnie twierdzili, że są w sobie zakochani. Niestety – na jaw wyszły skłonności homoseksualne Aleksandra (uwiódł go pewien rzeźnik) i rzecz jasna wybuchł skandal, a Aleksander trafił do więzienia na dwa miesiące do więzienia. Doszło nawet do głośnego procesu, w którym zeznawać miał kochanek Lexela, po którym to dwór Rumunii zerwał zaręczyny. Do ogłoszenia wyroku nie doszło, ponieważ kochanek Aleksandra – również przebywając w więzieniu – popełnił samobójstwo, a dalszą część sprawy zatuszowali sowicie opłaceni przez Daisy adwokaci (czy sprzedała na ten cel swój naszyjnik z pereł – to tylko domniemania…).


  Daisy z ukochanym Aleksandrem, zwanym Lexelem - źródło: pinterest.com


  Aleksander, źródło: pinterest.com

Największy skandal wywołał najmłodszy Bolek. Otóż wpadła mu w oko jego własna macocha, druga żona Jana Henryka XV, Klotylda  de Silva y Gonzales – hiszpańska piękność, niewiele od niego starsza. Stary książę początkowo przymykał oko na ten romans, uznał nawet dwójkę dzieci z tego związku (w sumie dzieci było czworo i do końca nie można ustalić który z nich był ojcem pozostałej dwójki!) Ponieważ jednak związek trwał latami, w końcu doprowadził do unieważnienia swojego małżeństwa, a syna zmusił do poślubienia jej, co miało miejsce w 1934 r. w Monachium, gdzie zamieszkali. Bolko nie traktował chyba tego związku zbyt poważnie, bo na ceremonię zaślubin przyszedł z…kochanką. Dwa lata później Bolko został aresztowany przez gestapo w Gliwicach – z zarzutem niezapłacenia za apartament i kolację. Po blisko dwóch miesiącach wypuszczony i schorowany, zmarł w pałacu pszczyńskim (ponieważ od dziecka chorował na serce, przypuszcza się, że nie przyjmując przez czas uwięzienia leków, umarł właśnie na serce).

W innych źródłach mówi się o tym, ze zdefraudował pieniądze, które z zakładów Hochbergów miały pójść na składki NSDAP.  Kiedy wychodził z więzienia był w strasznym stanie. Nie tylko torturowano go tam i poniżano, ale także przeprowadzano na nim wątpliwej jakości eksperymenty medyczne.

  Bolko von Hochberg - jako jedyny z trójki braci przedłużył pszczyńską linię Hochbergów,
źródło: tychy.naszemiasto.pl

Los bywa przewrotny…- Jan Hochberg i jego syn Bolko, pomimo tak potężnego konfliktu, spoczywają dzisiaj w Pszczynie, we wspólnym grobie, na tzw. Kukułczym Wzgórzu, w parku otaczającym zamek.
 
Najmłodszy syn Bolka i Klotyldy jest ostatnim żyjącym (z linii pszczyńsko-książańskiej) księciem i chętnie wraca jako gość do dawnych, dolnośląskich posiadłości Hochbergów.

Wojenna zawierucha
W obliczu pęczniejącego konfliktu mocarstw przed I wojną światową, Daisy ze wszelkich sił starała się o złagodzenie konfliktu angielsko – niemieckiego. Będąc w poszanowaniu obu stron, próbowała przemówić do rozsądku szczególnie cesarzowi Wilhelmowi II, który mocno stracił w opinii europejskich „kolegów”, a na dodatek stał się dumny i pyszałkowaty. Kiedy wybuch wojny stał się sprawą oczywistą, Pszczyna (główna siedziba Hochbergów) namaszczona została na cesarską kwaterą przywódczą - z tego miejsca cesarz przez ponad dwa lata dowodził frontami I wojny światowej. Książę Pless, pełniący funkcję oficera ordynacyjnego Wilhelma II, oddał zamek w Pszczynie i budynek Generalnej Dyrekcji Dóbr, zwany przez miejscowych Paleją (od Palais), na siedzibę Kwatery Głównej armii niemieckiej frontu wschodniego.

Cesarz Wilhelm miał lewą rękę wielkości 7-letniego dziecka. W związku z tym lewy rękaw miał zawsze przycięty, a mała ręka mieściła się w kieszeni i tam ją zazwyczaj trzymał. Do jedzenia służył mu specjalnie połączony nóż z widelcem. Księżna niejednokrotnie kroiła mu jedzenie na talerzu, co było dowodem na jego ogromne oddanie i sympatię wobec Daisy. Z biegiem lat jednak, u cesarza pojawiła się fatalna cecha – uwielbiał obgadywać przyjaciół za ich plecami. Hochbergów też nie oszczędzał. Potrafił nawet roznosić tak proste wieści,  że ich ulubioną rozrywką jest ślizganie się po schodach na metalowych tacach. A Daisy? Daisy włożyła pielęgniarski kitel, by pomagać rannym żołnierzom. Kilka dni po przystąpieniu Anglii do wojny, rozpoczęła pracę jako siostra Czerwonego Krzyża w berlińskim szpitalu w dzielnicy Tempelhof. Między innymi z powodu odwiedzenia w październiku obozu jeńców angielskich w Döberitz pod Berlinem, posądzona została o szpiegostwo na rzecz Anglii i na polecenie władz wojskowych, musiała zrezygnować z dotychczasowej działalności i wrócić do Książa.  Uznano, że skoro Daisy jest angielką, a jednocześnie żoną niemieckiego księcia to na pewno szpieguje na rzecz swojego kraju. Sprawa oparła się o cesarza, który jednak długo nie zajmował oficjalnego stanowiska. Mąż księżnej nie stanął wówczas w jej obronie, co było prawdziwym ciosem, mimo że od lat w ich związku i tak nie działo się najlepiej. 
W 1915 r. cesarz pozwolił Daisy na pracę na froncie serbskim, w liczącym ponad 500 metrów pociągu sanitarnym, którego komendantem był prof. Kuester, jeden z najlepszych niemieckich chirurgów.


 Daisy jako siostra Czerwonego Krzyża, źródło: wikipedia.org.pl

W tym samym roku, Grand Hotel w Szczawnie Zdroju zaadaptowany został na szpital polowy, który początkowo źle funkcjonował. Dopiero gdy Daisy sprowadziła odpowiednią osobę z Tempelhof oraz nową ekipę wykwalifikowanych pielęgniarek, sytuacja zmieniła się na lepsze. Tym bardziej, że księżna codziennie przyjeżdżała do szpitala i osobiście doglądała jego funkcjonowania, rozmawiając o jego funkcjonowaniu z personelem medycznym i pacjentami. W Wałbrzychu Daisy założyła lazaret, a w pobliskim Mokrzeszowie dom wypoczynkowy dla żon żołnierzy i ich dzieci.
W kwietniu 1916 r. rozpoczęła służbę na froncie zachodnim, w pociągu sanitarnym D-3 ufundowanym przez bankiera barona Friedländera. Opieką otaczała 80 pacjentów, których pociąg woził między Francją a Niemcami. W drugiej połowie następnego roku, Daisy rozpoczęła pracę w Belgradzie (Serbia), tym razem w cesarsko-królewskim szpitalu wojskowym dla żołnierzy i cywilów, na przedmieściach miasta. W maju 1918 r. zaproponowano Daisy stanowisko dyrektorki zakładu rehabilitacyjno-leczniczego w Konstancy (Rumunia) nad Morzem Czarnym, co było wyrazem uznania jej zasług w dziedzinie ratowania chorych. Stanowiska tego jednak nie objęła, ponieważ... Przed podjęciem tej pracy postanowiła wyjechać na urlop do Monachium, stamtąd udała się do Książa, a jesienią ruszyła do Konstancy. Gdy była na południu Węgier dotarła do niej wiadomość o prawdopodobnej abdykacji cesarza Wilhelma II. Postanowiła więc wrócić do Belgradu, a następnie przez Wiedeń udała się do Monachium, gdzie znalazła się w początkach listopada 1918 r. Upadek cesarstwa zastał księżnę w domu w Partenkirchen, u podnóża Alp.
W uznaniu zasług wojennych od arcyksięcia austriackiego Franciszka Salwatora otrzymała Order Czerwonego Krzyża 2. klasy.

Wielkie przemiany wojenne wywróciły świat Hochbergów do góry nogami. Jan Henryk XV czynił starania, by Śląsk stał się osobnym państwem, którego on będzie władcą. W czasie plebiscytu i powstań opowiedział się po stronie Niemiec. Specjalnym oddziałem ochotników złożonym z górników z książęcych kopalni w Wałbrzychu, który tłumił III powstanie śląskie dowodził syn księcia. Cesarz proponował Janowi polską koronę, ale ten odmówił – zarówno dla siebie jak i dla swoich synów. Nigdy nie darzył Polski szczególną sympatią.
Koniec wojny wyznaczył też koniec małżeństwa Daisy i Jana – po trwającej kilka lat separacji (i próbach Jana, aby unieważnić małżeństwo) w 1923 r. orzeczono rozwód. Rozstali się po 31 latach… . Orzeczono wprawdzie o winie Jana Henryka, ale przyznano mu opiekę nad synami, co było ciosem dla Daisy. Kilka lat później Jan ożenił się ponownie z młodszą o ponad 30 lat Hiszpanką o bardzo wątpliwej reputacji... Daisy otrzymała rezydencję na riwierze francuskiej i w Monachium.

Jan Henryk i markiza Clotilde de Silva y Gonzales de Candamo po ceremonii zaślubin. źródło: daisyofpless.wordpress.com

Tymczasem… podział Górnego Śląska spowodował, że część dóbr książąt von Pless znalazła się w Polsce. Hochbergowie przyjęli zatem polskie obywatelstwo i wielowiekowym zwyczajem zaczęli żyć dobrze z władzą, a przynajmniej próbowali. W Pszczynie przyjmowano m.in. marszałka Józefa Piłsudskiego i prezydenta Ignacego Mościckiego. 
Daisy – żyjąc praktycznie samotnie, znacząco podupadła na zdrowiu (nigdy nie zdiagnozowano u niej choroby, którą najprawdopodobniej było stwardnienie rozsiane, a które osłabiło jej organizm od czasu narodzin trzeciego syna). Postępujące ubóstwo (finanse, które miał jej regularnie wypłacać mąż, były równie regularnie spóźnione) skłoniło ją do czegoś, czego ukochany teść na pewno by jej nie wybaczył: w 1924 r. została „twarzą” popularnego kosmetyku: Mercolized Wax`u. Kosmetyku, który wg reklamy „absorbuje stare, wyschnięte i odbarwione płatki skóry, odsłaniając świeżą, nową cerę pod spodem. Spróbuj go przez kilka nocy, a zobaczysz jak znikną Twoje zmarszczki i plamy na skórze. Sława tego niesłychanego preparatu osiągnęła światowy rozgłos. Można go nabyć w każdej aptece i w ekskluzywnych sklepach”.


 
Daisy na zdjęciu reklamowym, źródło: daisypless.wordpress.com

Innym dochodowym zajęciem dla niej stało się pisanie pamiętników, które wydano jeszcze za jej życia, kolejno w 1928 r., 1931 r. i 1936 r.  Po raz kolejny dała w nich upust swojemu ciętemu językowi i ogromnej potrzebie wyjawiania słabostek stanu arystokracji... - co nie spotkało się rzecz jasna z aplauzem. Z czasem jednak uznano je za jedne z najlepszych wspomnień ilustrujących życie arystokracji w początkach XX w. (szczególnie pozytywnie zostały odebrane w Ameryce).

II wojna światowa
II wojna światowa dokończyła dzieła zniszczenia rodu Hochbergów. Śmierć najmłodszego syna – Bolka - nomen omen wywołała zwrot w politycznej świadomości rodziny – nikt z nich nie zamierzał już popierać nazistów.

I tak, Jan Henryk XVII, który od przedwojny mieszkał w Londynie, zgłosił swój akces do RAFu. Rozpoznany jako niemiecki arystokrata wylądował w obozie internowania na wyspie Man. Po trzech latach dzięki interwencji Winstona Churchilla został jednak wypuszczony. Służył później w oddziałach Brytyjskiej Samoobrony. Po wojnie żył bardzo skromnie w Anglii aż do śmierci w 1984 r.
Aleksander Hochberg w czasie wojny walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Bił się m.in. pod Monte Cassino. Była to spora przemiana, bowiem jeszcze w latach 1933-1934 należał do SA. Dzień przed wybuchem II wojny światowej opuścił Pszczynę i przez Warszawę dotarł do Francji. Tam trafił do generała Sikorskiego i wstąpił do polskiego wojska. Jako Aleksander Pszczyński służył w sztabie jako tłumacz i brał udział w walkach na Bliskim Wschodzie i we Włoszech, m.in. pod Monte Cassino, dosłużył się też stopnia podporucznika wojska polskiego. Przez pewien czas był w osobistej ochronie gen. Władysława Sikorskiego. Po demobilizacji osiadł na Majorce w miejscowości Pollensa. Wrócił do nazwiska Hochberg, zrzekł się polskiego obywatelstwa i starał się walczyć o odzyskanie rodowego majątku lub ekwiwalentu pieniężnego. Zmarł 22 lutego 1984 roku.  W kwietniu 1935 roku Daisy, po długiej tułaczce m.in. po sanatoriach, w których próbowała odnaleźć na powrót zdrowie, zamieszkała ponownie na zamku w Książu – na zaproszenie męża. Upłynęły 43 lata od chwili, kiedy przybyła tu po raz pierwszy. Ponieważ Zamek był za duży jak na jej potrzeby, osiedliła się w oficynie budynku bramnego. Jej jedyną towarzyszką była wierna angielska pokojówka miss Dorothy Crowther - zwana pieszczotliwie Dolly. I to ona pozostała z księżną do samego końca.
Nieprzebrane bogactwo Hochbergów należało już wówczas do przeszłości. Zadłużenie posiadłości sprawiło, że niemiecki skarb państwa przejął wszystkie lasy należące do Książa, a także liczne folwarki i kopalnie (miało to miejsce w 1937 r.). Zdesperowany tą sytuacją książę Jan, zaproponował Daisy przeniesienie jej do siebie, do Pszczyny. Ona jednak postanowiła poradzić się najstarszego Syna w tej kwestii – a ten, pozostając w fatalnych stosunkach z Ojcem – odradził jej przeprowadzkę. W dniu, kiedy teoretycznie miała się przenieść, w Zamku pojawili się esesmani i nakazali jej pozostać  na miejscu.
W 1941 władze III Rzeszy podjęły decyzję o skonfiskowaniu samego zamku, na którym ciążył ogromny dług 7,8 mln marek.
Ostatecznie wysiedlona z Książa, podobno na osobisty rozkaz Adolfa Hitlera, Daisy zamieszkała na terenie jednej z dwóch willi, położonych w parku zamkowym w Wałbrzychu, zarządzanych przed administrację wałbrzyskich kopalni. Jej jedynym sąsiadem był wysokiej rangi oficer niemiecki, który zajmował piętro domu, ale ten skrzętnie ją omijał.
 
Daisy w Wałbrzychu, rok 1941, źródło: daisyvonples.wordpless.com

Opuszczała zamek na noszach, była już bowiem bardzo chora. Miejscowe dzieci ustawiły się wówczas wzdłuż wiodącej z Książa drogi i wręczały kwiaty swojej dawnej dobrodziejce. Zmarła jeszcze przed zakończeniem wojny, dzień po swoich 70. urodzinach. Stokrotka przeleżała w rodowej krypcie Hochbergów Na Topolowej Górce jedynie dwa lata. W 1945 roku, pod osłoną nocy wierni służący z Książa usunęli dębowa trumnę z ciałem księżnej. Jest jednak kilka innych hipotez na temat ostatecznego pochówku księżnej. Jedna z nich mówi, że zwłoki zbezcześcili jednak Rosjanie, po wkroczeniu na Dolny Śląsk. Z informacji ujawnionych niedawno przez zamieszkałego w Monachium wnuka Daisy, księcia Bolko von Hochberga wynika, że sponiewierane przez żołnierzy radzieckich szczątki zostały przeniesione na cmentarz ewangelicki w dzielnicy Szczawienko. Dziś nie ma już po nim śladu, gdyż w latach 60-tych został zrównany pod budowę drogi do osiedla domków jednorodzinnych. Najprawdopodobniej grób Daisy wraz z dawną nekropolią znalazł się pod ruchliwą trasą wylotową z Wałbrzycha, choć kolejna z legend mówi, że i wówczas trumna została przeniesiona w „bezpieczne miejsce”...

Jeśli chcesz wiedzieć więcej - ponieważ nie sposób spisać i skonfrontować danych ze wszystkich źródeł, a i nie o to mi chodzi... - polecam następujące "studnie informacyjne" bez dna, które były dla mnie wzorem.

Książki:
W. J. Koch „Księżna Pszczyńska”
B. Górniczek i B. Jeske – Cybulska „Daisy – Pani na Książu i Pszczynie”
Daisy of Pless – 3 tomy pamiętników: Taniec na wulkanie, Lepiej przemilczeć, Co przemilczałam
 
Blogi:
https://daisypless.wordpress.com/about/- autorką jest Barbara Borkowy, tłumaczka pamiętników Daisy „Lepiej przemilczeć” i „Co przemilczałam”, pisarka, historyk sztuki, badaczka historii życia Daisy oraz jej epoki, autorka książki „Siostry” (o Daisy i jej siostrze Konstancji)
 
https://daisyvonpless.wordpress.com/about/ - autorem jest Mateusz Mykytyszyn, rzecznik Zamku Książ i Prezes Fundacji Daisy von Pless.

https://daisyofpless.wordpress.com/o-autorze/ - autorem jest Bronisława Jeske - Cybulska, jedna z autorek ksiązki biograficznej o Daisy

Inne, przydatne:
www.ksiaz.eu
http://jbc.jelenia-gora.pl/Content/3658/daisy.html - Słownik biograficzny ziemi jeleniogórskiej

http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/wilhelm-ii - ciekawy artykuł o ceszarzu Wilhelmie II (którego losy nieustająco splatały się z losami Daisy)
 
Jeśli chcesz zobaczyć… - życie Daisy to świetny scenariusz na film - dokumentujący ówczesne czasy (np. kuluary wybuchu I wojny światowej) i... cały czas jeszcze niezrealizowany. Co prawda mamy film Filipa Bajona (patrz poniżej), ale to kino bardziej socjologiczne niż obraz historyczny.

Film:
Daisy – wspomnienie minionego świata – dokument fabularyzowany, nakręcony przez  TVP WROCŁAW i Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu, reż. Marcin Radke, Maciej Kieres
https://www.youtube.com/watch?v=BETPmAEI-Vg&t=4s
 
Powstały również: film fabularny "Magnat" i jego serialowa wersja "Biała wizytówka" w reżyserii Filipa Bajona - dość luźno, ale jednak nawiązujące do historii Hochbergów.