Górny Śląsk tworzą wspólnoty, które przypisane były
specyficznym osiedlom, jakie powstawały przy hutach i kopalniach. Mieszkańców
łączyła nie tylko więź zawodowa, ale i towarzyska. To dla nich
przecież zakładano te „miasta w mieście” – dla ich wygody i pożytku. Pod
ręką były kościoły, szkoły, sklepy, bary, domy kultury, place zabaw, parki…
A do zakładu pracy – mieli praktycznie „żabi skok”.
Familoki znajdziemy w przybliżonej liczbie 200 osiedli, we
wszystkich miastach Górnego Śląska, gdzie dobrze wiodło się przemysłowym
zakładom.
Najokazalej prezentuje się rzeczywiście – potwierdza to
niezliczona ilość opinii – Nikiszowiec w Katowicach. Dzisiaj to już swoista
perełka turystyczna, w której z roku na rok przybywa atrakcji, choć samo
osiedle wcale nie należy do największych i wystarczy dojrzała godzina, aby
poznać wszystkie jego zakątki. Warto jednak poza spacerem zajrzeć do Muzeum Historii
Katowic (w budynku dawnej pralni i magla). Ważne powody są dwa. Rekonstrukcja
typowego dla Nikisza mieszkania pracownika kopalni oraz dział z obrazami Grupy
Janowskiej.
Koło Malarzy
Nieprofesjonalnych – górnicy, którzy mieli talent, mówiąc w wielkim skrócie.
Bez wykształcenia, ale z charyzmą, spotykali się w Domu Kultury z inicjatywy
Teofila Ociepki, aby spędzać twórczo popołudnia. Działalność grupy została
przedstawiona w fabularnej formie filmu „Angelus”. Historia mówi, że zawsze
było ich 12. Kiedy dołączał kolejny, inny umierał… (więcej przeczytacie na
oficjalnej stronie grupy www.grupajanowska.slask.pl). Ich malarstwo jest rzeczywiście
mocno podobne do obrazów „ręką dziecka malowanych”, więc spodoba się i maluczkim.
W muzeum można wypożyczyć audioprzewodnik i w spokojnym
tempie dorodnej godziny obejść całą dzielnicę, nie martwiąc się o tysiąc
dziecięcych pytań, które by na nas z pewnością spadły.
Dzielnica chętnie była wykorzystywana przez filmowców –
wystarczy wspomnieć „Barbórkę” „Piątą porę roku”, „Sól ziemi czarnej”, „Perłę w
koronie”… Nadal jest tak,
że kiedy spaceruje się jej uliczkami, ma się wrażenie, że Cię „kręcą z ukrycia”.
że kiedy spaceruje się jej uliczkami, ma się wrażenie, że Cię „kręcą z ukrycia”.
1000 mieszkań dla górników kopalni Gische powstało w 9 lat –
domy tworzą zamknięte place (kiedyś wypełniały je chlewiki i piece chlebowe),
na których rozkwita i dzisiaj życie towarzyskie. Warto zajrzeć na nie,
skorzystać z placów zabaw, ławeczki na odpoczynek…
Z pewnością warto być tutaj w dniu św. Anny, kiedy o świcie
górnicza orkiestra budzi wszystkich i zachęca do wspólnego świętowania – od samego
rana, na Mszy św. w okazałym kościele św. Anny. Można skorzystać w przerwie
spaceru z placu zabaw i boiska tutejszej szkoły. Jednym słowem – poczujmy się
swojsko!
Realizatorom Nikiszowca naprawdę „się chciało” (mowa o
Georgu i Emilu Zillmanach). Każdy dom – blok jest odmienny. Różnią je wejścia,
obudowa okien, wykusze etc. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, czuć pieczołowitość
w każdym detalu. Zero fuszerki. Po prostu – realizacja była Ich wizytówką. I to
wyśmienitą! Nikiszowiec wyróżnia się też znacząco za przyczyną czerwonej farby użytej do "podrasowania" okiennych obramowań.
Dzisiaj Nikisz ma nadal swoją odrębność, którą starają się
pokazać lokalni przewodnicy.
Miło jest wejść do sklepu na zakupy, żeby posłuchać śląskiej
gwary… Można zakupić tam np. „Szkloki” czy "Kopalnioki" (te ostatnie - czarne jak węgiel) – firmowe cukierki z pszczyńskiej
firmy Visa Bell, w ciekawych smakach (np. rabarbaru czy winogrona łamanego przez śliwkę...). Nie ma już
niestety Restauracji SITG, gdzie w fantastycznym wystroju serwowano śląskie
specjały. Lokalne „jadłodajnie” serwują menu w uniwersalnym otoczeniu i bez koniecznego
dla mnie „smaczku” (to moja opinia, bo są też całkiem przeciwne). Można na
przykład objeść się słodkościami w „Cafe Byfyj”.
Bardzo ciekawą inicjatywą jest Centrum Zimbardo - inkubator dla lokalnych inicjatyw,
w dużej mierze miejsce skierowane dla młodzieży, aby mogła przyjść tutaj po lekcjach, zintegrować się, twórczo spędzić czas.
w dużej mierze miejsce skierowane dla młodzieży, aby mogła przyjść tutaj po lekcjach, zintegrować się, twórczo spędzić czas.
Prof. Philip Zimbardo to niezwykła postać... Amerykański psycholog włoskiego pochodzenia, znany z takich inicjatyw jak: założenie Kliniki Nieśmiałości, przeprowadzenia eksperymentu więziennego, czy autor projektu "bohaterskiej wyobraźni". To On właśnie zainicjował pomysł realizacji młodzieżowego centrum w Nikiszowcu i wsparł go materialnie.
Polecam zgłębić temat: www.centruzimbardo.pl
Przybywa kwater dla turystów, w odpowiednio wysokiej cenie.
Miejsce należy do tych, gdzie „dobrze jest bywać”. Przynajmniej jest to proces
postępujący z dnia na dzień.
Dzięki temu dzielnica nie zamiera – wręcz przeciwnie. A
mogłaby, bo przecież jest odseparowana od Katowic autostradą i rozległym Katowickim parkiem Leśnym im. R. Stachonia.
Bezdyskusyjnie polecam pobyt w tych klimatach. A mieszkańcom życzę, by dalej tak kultywowali
tradycje i zachowali naturalny koloryt tego miejsca.
Kiedy przyjechać? W
czym warto wziąć udział?
Weekend w czerwcu – Industriada www.industriada.pl
/ Święto Szlaku Zabytków Techniki
Weekend w okolicach 26 lipca – Odpust u Babci Anny
Art Nife Festival – www.artnifefestiwal.pl
Weekend w okolicach Barbórki - Jarmark na Nikiszu
Art Nife Festival – www.artnifefestiwal.pl
Weekend w okolicach Barbórki - Jarmark na Nikiszu
Co poczytać, żeby intensywniej "poczuć klimaty"...
Dorota Simonides - Szczęście w garści. Z familoka w szeroki świat.
Angela Bajorek - Heretyk z familoka.Biografia Janosha.
Janosh - Cholonek
Kazimierz Kutz - Piąta strona świata.